wtorek, 2 października 2012

6.I can't live without you. You're my addiction ... Drug .. My own brand of heroin......♥

Oto rozdział specjalny dla moich dwóch kumpeli. Jedna bulwersowała się , że jej tu nie ma w opowiadaniu <Niallerowa ;*> , a druga , że jest tak mało o Val vs. Louis xD <Tomlinsonowa;*>. SO dziś to  zmieniam.Miałam go dodać w urodzinki Niallera ale jakoś mi nie wyszło -.- . No trudno...
A oto rozdział xD :



*Louis, Next Day*
Obudziłem się czując kogoś obok. Tym kimś był nikt inny jak Valerie. Wczoraj jak wyszliśmy z pokoju od Alex to poszliśmy do mnie. Chwile pogadaliśmy , a potem wyszedłem wsiąść prysznic. Gdy wróciłem Val już słodko spała . Położyłem się obok niej.
Teraz ona jeszcze spała a ja jej się przyglądałem. Słodko wyglądała.  Nagle otworzyła oczy .
-Jak się spało?- spytałem .
-Em..... - powiedziała przeciągąjąc się - cudownie.- dodała słodko się uśmiechając.
-Dzisiaj próbę do koncertu a jutro koncert... potem wracamy do domu..
-Szybko...- powiedziała Val.
-To dlatego , że to tylko występ na gali...- powiedziałem.
 Wstaliśmy i zamówiliśmy jedzenie do pokoju.

*Alex*
Wstałam rano i nie pamiętałam nic .. zupełnie nic z poprzedniego wieczoru.'.Pamiętam tylko jak graliśmy z chłopcami w butelkę , kiedy miałam pocałować Harolda to Niall przyniósł procenty .Wypiliśmy trochę i graliśmy dalej..Całowałam się ze Stylesem! ... Nie wiem czy chciałam to czy nie.. miałam mieszane uczucia... ale w sumie.. podobało mi się ... było cudownie.... Zaraz o czym a myślałam wcześniej ... a tak! Co było po tym jak się z nim pocałowałam......Hmm.... O! Potem skończyliśmy zabawę i ja ze Stylesem wypiliśmy wszystkie pozostałe procenty.. A DALEJ?! Hm.. Myśl Alex myśl! Hm... A potem leżeliśmy na łóżku .. potem pustka.... zero .. nic nie pamiętam.... Rozmyślając dalej podniosłam się z łóżka i zauważyłam coś na podłodze.... O nie! o nie! Leżały tam moje spodnie , bluzka i... bluzka Stylesa..... 'Nie! Na pewno do niczego nie doszło.... Oby!'- Nie wiele myśląc pobiegłam do pokoju Harry'ego. Zapukałam do drzwi.
-Proszę!- usłyszałam zaspany głos Harry'ego . Uśmiechnęłam się pod nosem i pewnie nacisnęłam klamkę otwierając drzwi. Pierwsze co zobaczyłam to zaspaną twarz Harry'ego wśród biało czarnej pościeli.
-A to ty.- odparł i uśmiechnął się ciepło.-Wejdź.
Pospiesznie weszłam do środka.
-Harry.... mam pyt....- zaczęłam.
- Wyspałaś się?- spytał podciągając się do pozycji siedzące.
-Tak.. Harry muszę się ciebie o coś spytać...- powiedziałam prawie łamiącym głosem.
-Jasne usiądź - powiedział pokazując na łóżku miejsce koło siebie.
Wgramoliłam się niezdarnie i usiadłam koło niego.
-Chodzi o wczoraj prawda?- spytał lekko rozbawiony.
-Skąd wiesz?-spytałam i czując lekkie  zakłopotanie wbiłam wzrok w swoje ręce.
-Jeśli chcesz wiedzieć do niczego nie doszło.- powiedział podnosząc moją brodę tak bym patrzyła mu w oczy.
-Uf.... - odetchnęłam - Przepraszam to chyba było nie na miejscu..- dodałam speszona.
-Nie. Skądże. Też się ciesze, że nic się nie wydarzyło..- powiedział rozbawiony Styles.
Dźgnęłam go łokciem dodając tylko :'Ejjjj!'.
-To nie jest w kontekście obraźliwym czy coś! Tylko ciesze się że z tobą jest inaczej.... No wiesz o co chodzi...- powiedział lekko speszony.
-Tak wiem.- powiedziałam.
Nagle Styles zaczął mnie łaskotać.
-Ekhem...Ta... Nie zgadniesz gdzie mam łaskotki.- powiedziałam niewzruszona.
-Zobaczymy!- krzyknął po czym wybuchliśmy nie opanowanym śmiechem. On rzucił się łaskocząc mnie wszędzie. Gdy znalazł mój słaby punkt , który był na szyi nie dał mi żyć. Żeby mu się odwdzięczyć zaczęłam go łaskotać. On miał łaskotki wszędzie ! śmialiśmy się dobre pół godziny. Złapałam go za ręce tak żeby nie mógł mnie łaskotać.
-Myślisz że mnie powstrzymasz?- powiedział i musnął ustami moją szyję. Wywalało to u mnie kolejny napad śmiechu, gdyż to łaskotało.Puściłam jego ręce chcąc zasłonić dostęp do szyi, ale on złapał mnie za ręce i kontynuował. Gdy skończył powiedziałam tylko z rozbawieniem :'Zginiesz kiedyś z moich rąk!' Na co on się roześmiał.
-Pomożesz mi wybrać jakiś strój na próbę?- spytał.
-Jasne !- krzyknęłam rzucając się w stronę jego szafy. Szperałam w jego szafie a on przyglądał się uważnie z uśmiechem na twarzy.
Wybrałam mu białą koszulkę , do tego czarne rurki i białe krótkie Conversy  Na dodatek czarne okulary i szarą bluzę.Podałam mu te ubrania a on przebrał się przy mnie.  Musze przyznać gdy jest w samych bokserkach Calvina Kleina wygląda seksownie... Ehh.. co ja gadam?! Już siebie nie poznaje...
-I jak?...Alex...- spytał uśmiechnięty Harry wyrywając mnie z moich rozmyślań.-Coś się stało?- spytał a na jego twarz przechodziła z radości w smutek.
Momentalnie był przy mnie. Przytulił mnie. -Co się stało? Alex.... Wiesz , że możesz mi powiedzieć.. Jesteśmy przyjaciółmi nie?- powiedział i tym dobił mnie jeszcze bardziej..
-Tt....Tak..- powiedziałam łamiącym głosem.
Co ja sobie głupia wyobrażałam... że Harry Styles... Ten Harry Styles jest mną zainteresowany? Taką idiotyczną i brzydką zwykłą dziewczyną? Jestem głupia! i tyle....
Wtedy po mojej twarzy spłynęło kilka łez.. Harry otarł je kciukiem.
-Co jest? Nie płacz Miśku...-powiedział i przytulił mnie.
-N..nic... chwila słabości... Nie ważne... już wszystko w porządku..- powiedziałam ocierając łzy.
-Na pewno?- spytał przyglądając mi się uważnie.
-Na pewno- powiedziałam i wymusiłam się na uśmiech.. sztuczny ale zawsze coś..
-Widzę , ze jest coś nie tak , ale nie mów... wiem , że nie chcesz mówić tylko pamiętaj , że zawsze możesz na mnie liczyć- powiedział przytulając mnie mocno.

*DZIEŃ PÓŹNIEJ, KONCERT, VALERIE*
Chłopcy od rana się krzątali. Liam cały czas wszystkich pośpieszał i mówił ,że jak zwykle się chłopcy wleką. Wszyscy się śmieli , tylko nie Alex.. Było coś nie tak... siedziała na uboczu tylko czasami się uśmiechając, a raczej wymuszając sztuczny uśmiech. Harry non stop na nią spoglądał podchodził do niej , przytulał się , pocieszał itp ale ona tylko tak sztucznie się uśmiechała i to nie dawało mi spokoju.
A poza tym między mną a Louisem coś zaczynało się dziać...nie byliśmy co prawda jeszcze razem ale... już prawie prawie.....Myśląc to uśmiechnęłam się pod nosem.
-Eh... - westchnęłam wstając z kanapy i siadając na łóżku koło Alex. Wszyscy byli już w pokoju Payna i kończyli się szykować. -Hej...- zaczęłam.
-Hej .. co tam? Jak między tobą a Louim? - spytała Lex.
-Mhmm..... Dobrze.. słuchaj co jest? widzę , ze coś jest nie tak....- jęknęłam w cicho tak , żebyśmy tylko my usłyszały.
-Em.. nic...- powiedziała patrząc się na swoje dłonie..
-Widzę przecież że coś jest nie tak.. -westchnęłam cicho.
-Eh..... nieważne. Nie chce o tym gadać..- powiedziała i wstała kierując się w stronę łazienki.
Do mnie podszedł Louis i usiadł koło mnie.
-Co jest ?- spytał widząc moją minę.
-Em.. z Lexi jest coś nie tak.. tak mi się wydaje... dziwnie się zachowuje... i w ogóle...- powiedziałam zamyślona.
-Hm.. pogadam z nią później..-powiedział Lou- nie martw się będzie na pewno wszystko w porządku .- dodał.- Nie mogę się doczekać koncertu... - powiedział tajemniczo Lou.
-A to dlaczego?- spytałam.
-Zobaczysz... Mam dla ciebie dużo niespodziewanek  - powiedział z rozbawieniem Lou.
-Niespodziewanek? Chyba niespodzianek...- powiedziałam śmiejąc się.
-Nieee... dla mnie to są niespodziewanki bo ty się nie spodziewasz co to ;D - dodał Lou zabawnie poruszając brwiami.
-Wariat..- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Chodźcie już! Jedziemy! Szybko!- krzyczał Payne.
-Cii-Szej!- krzyknął Styles.
-NIE! Bo jak mówię do was normalnie to nie reagujecie!- krzyknął Liam.
-Morda Kapcie!- krzyknął Zayn.
Obydwaj ucichli ale nie na długo.
-Ale Zayn! On non stop się drze!-bulwersował się Harry.
-POWIEDZIAŁEM MORDA KAPCIE!- krzyknął Zayn.
-Ale...- zaczął Styles.
-Z KAPCIAMI NIE GADAM!- krzyknął Malik po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
-Oni mnie przerażają.- powiedziałam do siebie na co wszyscy posłali mi przepraszające uśmiechy.
-Wychodzimy!- Krzyknął Lou.
-Zaczynasz?- spytał Styles.
-KURWA ZAMKNIJCIE SIĘ ! Z KAPCIAMI NIE GADAM TERAZ MACIE W TEJ CHWILI WSZYSCY WYJŚĆ Z TEGO CHOLERNEGO POKOJU!- krzyknął Malik na co pozostała czwórka szybko wyszła z pokoju.
-Uuu uuu BradfordZayn xD Bad Booy!- krzyknął Lou i wszyscy wybuchli nie opanowanym śmiechem.
-Alex chodź idziemy.- powiedziałam wychodząc i łapiąc dziewczynę za rękę.

Jazda minęła nam baaardzo długo, ponieważ chłopcy non stop się kłócili bo jeden drugiemu coś poprawiał na co ten drugi wybuchał , żeby się od niego oczepił a potem wybuchali śmiechem.Co ja mam z tymi czubkami.. Eh...Przy najmniej Alex się uśmiechała , bo od samego rana miała nieciekawy humorek..

W końcu dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy wejściem od tyłu , gdyż przed nim było strasznie dużo fanek. Nie przedostalibyśmy się.
-Chłopcy chodźcie do Garderoby , a wy dziewczyny przez ten czas będziecie miały też coś do roboty.- powiedział Paul z błyskiem w oku. Zaprowadził nas do 2 stylistek . One zrobiły nam makijaż, ubrały w fajne stroje itp. Potem zaprowadziły nas na wielką czerwoną kanapę. Miałyśmy czekać na jakiś sygnał, ale nie wiedziałyśmy co mamy potem zrobić.
Z tej kanapy mogłyśmy obserwować występ chłopców z boku. Cały występ minął świetnie.Nadeszła pora na piosenkę 'What's Makes You Beautiful'.

*Alex*
Nadeszła pora na piosenkę 'What Makes You Beautiful'. Nie spodziewanie Louis i Harry zbiegli ze sceny i podbiegli do nas. Lou złapał za rękę Val i wciągnął ją na scenę. Harry złapał mnie za rękę ale ja stałam nie dając się wyciągnąć na scenę. Harry przestał ciągnąć mnie za rękę , złapał mnie w pół i wniósł na scenę siłą.
-Harry! Co ty robisz? Zwariowałeś?! Puść mnie!- krzyczałam próbując się wyrwać.
-Ok... Puszcze cie - jak powiedział tak zrobił.
Puścił mnie , ale staliśmy na środku sceny.
-Mówisz masz.Puściłem cię- Powiedział cwaniacko się uśmiechając. Nagle zabrzmiały pierwsze dźwięki WMYB. Chłopcy zaczęli śpiewać a Harry non stop mnie trzymał za rękę.
Razem z Val świetnie bawiłyśmy się przez całą piosenkę. W końcu nadszedł czas na solówkę loczka. Przyciągnął mnie wtedy do siebie i śpiewał ten kawałek do mnie patrząc mi się w oczy. Na początku bałam się spojrzeć w jego hipnotyzujące zielone oczka ale on poniósł mi brodę zmuszając mnie do tego. Jego oczy pałały radością.


Baby You light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell
(wszyscy)
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
 Gdy skończył solówke zaśpiewał końcówkę -także do mnie .
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
If only You saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
You don't know, You're beautifu-u-ul!


(Harry)
That's what makes you beautiful!

Po piosence po moich policzkach zaczęły płynąć łzy radości. 
-Dziękuje ci , że jesteś. Że wspierasz razem z Valerie nas wszystkich. Dziękuje , że mogę na tobie polegać. Dziękuje , że jesteś moją przyjaciółka...- powiedział Harry. W tym momencie wybiegłam ze sceny . Nie mogę tak... Za każdym razem daje mi nadzieje a potem mówi , że jestem przyjaciółką... Wybiegłam z gali. Biegłam przed siebie. Chciałam uciec jak najdalej od nich.. od chłopców.. od Louisa,Liama,Nialla,Zayna ... od Valerie... i od Harry'ego. Od niego to chciałam być teraz jak najdalej. Biegłam nie zważając na innych ludzi. Paru potrąciłam uciekając. Wbiegłam do parku i nagle straciłam panowanie nad własnym ciałem. Osunęłam się na ziemie. Po chwili nic nie widziałam tylko ciemność.












Usłyszałam nagle jakieś głosy.
-Co jej jest?- spytał jakiś głos należący chyba do Louisa.
-Była bardzo osłabiona......- dalej jakieś szemranie . Nic więcej nie usłyszałam. 
Obudziłam się i zobaczyłam białe ściany. Koło mnie ktoś siedział. Nie był to Lou , ani Valerie... Był to Harry.Spał.
Zaczęłam się rozglądać i ruszyłam ręką za którą mnie trzymał. Szybko się poderwał.
-Alex! Obudziłaś się!- krzyknął podnosząc Głowę. Był wesoły , ale oczy miał .. jakby... płakał.
-C..Co się stało?...- spytałam zdezorientowana.
-Zemdlałaś w parku gdy...gdy uciekłaś... ode mnie... nie skończyłem wtedy...Musze ci coś powiedzieć...Nie mogę...- zaczął ale do pokoju wszedł Louis z chłopakami i Val.
-OOoooo już się obudziłaś!- krzyknęli wszyscy podbiegając do mnie i przytulając.
-Który dzisiaj jest?- spytałam przytulając się do tych wariatów.
-12 września!- krzyknął Niall. No tak.. jutro są urodziny farbowanego blondynka.
-Hah.. dzięki za odpowiedź Niallerku- powiedziałam przytulając się do głodomora.
Harry zmierzył nas wzrokiem.
-Jak się czujesz?- spytała Val.
-Dobrze...chyba... Głowa mnie boli tylko.- powiedziałam trzymając się za bolące miejsce. Było owinięte bandażem.
-Co się stało w ogóle?- spytałam w końcu.
-Em.. zemdlałaś z przemęczenia .. Ostatnio chyba nie jadłaś za dużo?Hm?!- powiedział Niall naciskając na słowo 'jadłaś'.
-Eh... oj tam - powiedziała sztucznie się uśmiechając.
-Nie oj tam! Dzisiaj wracamy  do Londynu i ty będziesz wraz z Lou mieszkała z nami. - powiedział Harry stanowczym głosem. Chyba nie miałam wyjścia. Jakbym się zaczęła zaprzeczać to by wynikła z tego nie byle jaka kłótnia.
-Już ja zadbam o to , żebyś jadła!- krzyknął blondas.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Ja tylko się uśmiechnęłam. Nie miałam siły, żeby się śmiać.
-A dlaczego boli mnie głowa?- spytałam trzymając się za za bandażowane miejsce.
-Jak upadłaś uderzyłaś głową o kamień...- powiedziała Val z troską.
-Ałł... - jęknęłam na samą myśl.
-Możecie nas zostawić samych?- spytał Harry patrząc się tępo w okno.
-Em.. jasne....- powiedział zdziwiony Lou i całe baranie stadko wyszło na korytarz.
Zostałam sama z Harrym.
-To moja wina...- powiedział Harry ściskając oparcie od krzesła.
-Co twoja wina?- spytałam nie rozumiejąc go.
-Ten twój wypadek. To wszystko przeze mnie...Jak zwykle wszystko spieprzyłem...- powiedział odwracając głowe od okna.
Spojrzał się w moje oczy i spuścił głowę na buty.
Podniosłam mu brodę zmuszając do patrzenia w moje oczy.
-To nie twoja wina. Tylko moja.Nie chce , żebyś czuł, że to przez ciebie gdy tak nie jest..- powiedziałam.
On nic nie odpowiedział tylko się do mnie przytulił.
Wtedy wszedł lekarz.
-Wszystkie badania zrobione. Może pani już wrócić do domu. Tylko musi pani zacząć jeść. Jak nie to grozi pani anoreksja.-powiedział lekarz- Musi pani odpoczywać a pana proszę aby tego dopilnował.-powiedział do Harry'ego.
-Jasne.- powiedział Harry.
Lekarz wyszedł i zostawił nas samych.
Harry podał mi moje ciuchy. 
-Proszę . Przebierz się i wychodzimy. Na zewnątrz są wszyscy i jedziemy od razu na lotnisko i do Londynu. - powiedział Harry.
Przebrałam się przy nim. Jakoś  mnie to nie obchodziło, skoro jestem dla niego tylko przyjaciółką.
-A i nie przypominaj Niallowi o jego urodzinach.. a przy najmniej nie mów , ze my pamiętamy. Planujemy zrobić Imprezę na jego urodziny- powiedział Harry gdy ja się wypisywałam.
-Ok.- odpowiedziałam. 
-Chodź - powiedział i złapał mnie za rękę.
-Wiesz.. nie jestem jakaś trendowata, że nie mogę iść sama.- powiedziałam próbując zabrać rękę.
-Przestań ok? - powiedział lekko zdenerwowany.- Po prostu chciałem pomóc.- dodał smutny i puścił rękę po czym poszedł przodem.
-Harry..- dogoniłam go i pociągnęłam za rękę.Odwrócił się.
- Co?...- powiedział przygnębiony.
- Proszę...- powiedziałam.- Nie zachowuj się jak dziecko.- dodałam.
-Nie zachowuje. - powiedział i odwrócił się idąc dalej. Dogoniłam go i złapałam za rękę. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

*Samolot*
Usiadłam na miejscu zmęczona całym tym wyjazdem. Wyjęłam MP4 i włożyłam słuchawki do uszu. Nagle ktoś mi zabrał jedną słuchawkę.Jak zwykle to był Styles.
-Styles nie masz nic innego do roboty? Zawsze mi musisz zabierać tą słuchawkę?...- spytałam .
-Tak - powiedział i się uśmiechnął.
Westchnęłam tylko.
Oparłam głowe o jego ramie i słuchaliśmy tak całą podróż a potem w limuzynie , która nas podwoziła do domu Harry'ego.
Gdy weszliśmy Harry zaprowadził mnie do swojego pokoju i powiedział, ze jak chce odpocząć to mam się tu przespać u niego w pokoju. Gdy wychodził spytałam:
-A ty gdzie będziesz spał?
-Ja? Na kanapie czy coś..- powiedział zamyślając się.
-Nie. Nie będziesz spał na kanapie a ja na twoim łóżku!Harry!- powiedziałam.
-Oj przestań. Nic nie szkodzi  a ty musisz odpoczywać. - powiedział z troską.
-Harry nie.. to... hm..śpij... śpij ze..ze mną... ale nie śpij na kanapie.- powiedziałam z trudem.
-Miło z twojej strony ale...- zaczął.
-Nie ma żadnego ale.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, żeby położył się obok.
-Eh.. no dobrze- powiedział uśmiechając się.
-Eh.. muszę się umyć...- powiedziałam wstając. 
-Poczekaj dam ci jakąś koszulkę do spania.- powiedział podchodząc do szafy. -Proszę- powiedział podając mi koszulkę i ręcznik.
-Dzięki- uśmiechnęłam się.
-Ja pójdę wziąść prysznic na dole w łazience. Louis śpi w pokoju gościnnym. a Chłopcy są już u siebie.-dodał Harry.
-Ok. - rzuciłam i poszłam do łazienki.

Gdy wróciłam Harry leżał odwrócony. Położyłam się obok. Harry nawet nie drgnął. Przykryłam się kołdrą i położyłam plecami do niego. 
Nagle się odwrócił i przytulił do mnie.
-Dobranoc - rzucił mi nad uchem zaspanym głosem.
-Dobranoc.- odparłam i zasnęłam.

*Next Day*
Na dziś chłopcy zaplanowali wielką Imprezę w domu Harry'ego z okazji urodzin Nialla. Rano spotkaliśmy się wszyscy prócz Nialla. 
-Więc tak. Harry i Alex- zajmujecie się zapraszaniem gości, Val i Louis- idziecie na zakupy, Ja i Zayn- przygotowujemy wszystko tutaj na miejscu--zarządzał Liam.- Wszystko ma być gotowe na godzinę 18.00. Gotowi? START!-krzyknął my wszyscy rozbiegliśmy się zajmując przydzielonymi zadaniami.
Ja z Harrym wyszliśmy z iPhonami w dłoniach i biegaliśmy od domu do domu naszych przyjaciół i Nialla.
Nagle wpadłam na swoją koleżankę z gimnazjum .
-Charlotte?! To ty?!- krzyknęłam rzucając się na przyjaciółkę.
-Alex?!- krzyknęła rzucając się również na mnie,a Harry stał zdezorientowany.
-Matko ile my się nie widziałyśmy! - powiedziała uśmiechając się. Zawsze ją lubiłam. Była dziewczyną zarażającą poczuciem humoru.
-No właśnie od gimnazjum trochę minęło.- powiedziałam odzwzajemniając uśmiech.- To jest Harry. Pamiętasz mojego brata? Louisa?To właśnie jego przyjaciel z zespołu. A także mój przyjaciel.- powiedziałam pokazując na Harry'ego.
-Hej- powiedział Harry podając rękę Lolitte.
-O matko! To ten Harry z One Direction? O matko! Uwielbiam was..- powiedziała Charlotte.-Em... przepraszam.. Po prostu was lubię a najbardziej Nialla!- powiedziała z entuzjazmem.
-Heh.. rozumiem - powiedział śmiejąc się Harry. 
Hm... Lolitte lubi naszego Niallerka... Hm...
-Lols... Może przyszłabyś dziś na Imprezę z okazji....urodzin Nialla?- spytałam .
-Oooo to świetny pomysł- powiedział Harry.
-OO JA AAA z chęcią! .- powiedziała zadowolona Lols.
-To przyjdź na ten adres o 18.- powiedział Harry do Loli podając jej karteczkę z adresem.
Potem zaprosiliśmy resztę osób. W sumie zebrało się sporo ludu.

W tym czasie Lou z Val zrobili najpotrzebniejsze zakupy. Razem z nimi spotkaliśmy się pod domem. Razem weszliśmy do domu , który był cały wyszykowany przez Liama i Zayna. Było mnóstwo balonów, serpentyn itp.Byłam zachwycona.
-Nooo chłopcy postaraliście się!- powiedziałam zdumiona.
-Heeh.. dzięki- odpowiedzieli chórem Liam i Zayn. 
-Zostało 20 minut teraz lecimy się przebrać i wgl a potem zaczynamy IMPREZĘ! Niall będzie 10 po 18.- powiedział stanowczym głosem Harry.
-Ok! szybko!- krzyknęłam i wszyscy się rozbiegliśmy w swoje strony.

O 18 wszyscy byli. Poznałyśmy Charlotte z chłopcami i z naszymi znajomymi.Schowałyśmy się za stołem z tortem. Harry napisał do Nialla:
Stary! Chodź szybko!Alex z Valerie upiekły ciasto - jabłecznik i wgl ugotowały coś na kolacje. Ciastko jest pyszne chodź szybko bo zaraz nie będzie. xx.-Harry.
-Możemy się go tu spodziewać za minute- powiedział z rozbawieniem Harry. 
Zgasiliśmy światło i schowaliśmy się wszyscy.
Nagle odgłos pukania. Skrzyp otwieranych drzwi i nagle...
-SURPRISSEEEE! -krzyknęliśmy wszyscy równocześnie wyskakując z kryjówek i zapalając światło.
Niall był zaskoczony.
-Jezu! Ale mnie wystraszyliście! Jednak pamiętaliście o moich urodzinach! oo oo to słodkie dziękuje!- wykrzykiwał Niall i do wszystkich się przytulał.
Wreszcie podszedł do mnie i do dziewczyn.
-Heeej!- powiedział -Dziękuje za Imprezę.. Wydaje mi się , że wy też miałyście w tym swój udział.- powiedział przytulając się do mnie i do Val.
-Najlepszego- powiedziałyśmy ze śmiechem.
-Niall poznaj naszą przyjaciółkę z gimnazjum Charlotte.- powiedziałam przedstawiając Lols Niallerowi.
-Emm... Hej jestem Nill... to znaczy Niall... em..- powiedział mieszając blondynek.
-Może zostawimy was samych..- powiedziałam śmiejąc się.
-Em... no okej...- powiedziała zawstydzona Lolitte.

*Niall*
Poznałem dziewczynę. Przyjaciółkę Val i Lexi. Jest słodka i bardzo ładna. Chyba.. chyba się zakochałem... Mhhhh! Ona jest niesamowita. Zawróciła mi w głowie....
-Em... może wyjdziemy na taras?- spytałem.
-Jasne z chęcią.- powiedziała z uśmiechem. Ta dziewczyna emanowała dobrą energią.
Wyszliśmy na taras. Na niebie był już księżyc. Usiadłem na schodkach i gestem zawołałem Charlotte.
Usiadła koło mnie a ja objąłem ją ramieniem. Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
-Przepraszam..- powiedziałem i zabrałem rękę.
-Nic się nie stało - powiedziała ze śmiechem. -Wiesz... dzisiaj jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu...Czego więcej sobie życzyć? Siedzę tu z moim ulubionym wokalistą z ulubionego zespołu... Nawet nie wiesz jak mi dobrze..- powiedziała w końcu patrząc mi w oczy. 
-Heh... dzięki, ale ja nie jestem taki wspaniały i w ogóle jak myślą wszystkie fanki. One chcą bym był ideałem i tym podobne..- powiedziałem smutny.-A nikt nie jest idealny. Każdy ma swój ideał ... swoją drugą połówkę.. i dla nich ta osoba jet idealna...- powiedziałem wahając się żeby niczego nie palnąć.
-Heh... mądrze mówisz.- powiedziała z uśmiechem.
-Eh... dzięki.. Ładna dziś pogoda.. ciepła noc... zakochałem się w tobie... i gwiazdy widać..- powiedziałem.
-Em... słucham?-spytała ze śmiechem.
-Em.. mówię , że gwiazdy widać...- powiedziałem speszony.
-Em.. a to przedtem?- spytała słodko.
-E.... ładna dziś pogoda .. ciepła noc..- powiedziałem ledwo wypowiadając słowa.
-A potem?... - powiedziała i zaśmiała się. Wyglądała tak niewinnie i w ogóle słodko.
-Em.. zakochałem się w tobie... - powiedziałem patrząc na swoje buty- wiem.... jak mogę się zakochać w dziewczynie po jednym dniu a raczej godzinie... ale to .. jak miłość od pierwszego wierzenia... - powiedziałem patrząc się nadal na buty.
Podniosła mi brodę tak bym spojrzał jej w oczy. Miała cudowne zielone oczy.
-Wiesz.. ja też wierze w miłość od pierwszego wejrzenia.- powiedziała .Musnąłem jej usta. Zaczęliśmy się całować. Wokoło było dość ciemno, "księżyc, gwiazdy... romantyczne.." - pomyślałem.
Nagle usłyszałem rytm wolnej piosenki. 
-Chodź ! to moja ulubiona- powiedziała ciągnąc mnie za rękę na parkiet. Tańczyliśmy wtuleni w siebie.


*Louis*

Gdy ogarnąłem wszystkich gości , witając się z nimi i z każdym zamieniając parę zdań postanowiłem znaleźć Val. Szukałem ją wszędzie przedzierając się przez tłum już trochę wstawionych ludzi. W końcu ją znalazłem siedziała w kuchni  i szykowała jakieś przekąski. Paluszki, chipsy, żelki itp. Stała tyłem.
-Hej.. Czemu się nie bawisz? - spytałem przytulając się do niej od tyłu.
-Zaraz. Musze to postawić na stół.- powiedziała ze śmiechem.
-Pomogę ci- powiedziałem i wziąłem od niej tace.
Odstawiliśmy wszystko na stół. Potem poszliśmy na kanapę. Wszyscy szaleli na parkiecie a my siedzieliśmy. W końcu puścili wolną piosenkę. 
-Zatańczymy?- spytałem.
-Jasne!- opowiedziała i udaliśmy się na parkiet.
Tańczyliśmy przytulając się. Nasze ciała były wręcz połączone w jedną całość.  Musnąłem jej usta. Wsunąłem delikatnie język i złączyliśmy się w pocałunku pośród innych na parkiecie.



*Harry*

Przechodziłem przez parkiet. Wszyscy w parach... całują się.. tańczą albo jedno i drugie... A ja? Kręcę się wśród nich. Miałem poszukać Alex, ale co ja jej powiem? 'Hej... Kocham cie... Jestem Harry Styles - durny palant i flirciarz  kocha ciebie ...'   ... To nie ma sensu...Ona nie zasługuje na takiego idiotę jak ja... Eh... 
Z moich zamyśleń wyrwała mnie sama Alex, na którą wpadłem.
-O.. hej .. przepraszam- powiedziałem.
-Hejjj... - powiedziała z uśmiechem- Nic się nie stało- dodała.
-Em.. Jak się bawisz?- spytałem.
-Świetnie.- odowiedziała śmiejąc się.
Nagle rozbrzmiała wolna piosenka.<KLIK>
-Em.... Zatańczymy?- spytałem cicho mając nadzieje , że nie usłyszała.
-Z chęcią.- odparła i złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę tańczących.
Tańczyliśmy przytuleni do siebie. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Kołysaliśmy się wśród mnóstwa par.Oparłem głowe o jej głowę i wdychałem jej zapach.Uświadomiłem sobie , że nie potrafię żyć bez niej. Bez jej uśmiechu, zachowania,zapachu..."Nie mogę bez ciebie żyć..Jesteś moim nałogiem... Narkotykiem.. Moją własną odmianą heroiny..." - te słowa chodziły mi po głowie.
Musiałem jej to powiedzieć, ale nie mogłem.....Nie potrafiłem... Z nią było inaczej niż z poprzednimi dziewczynami...Bałem się odrzucenia...



*Alex*
 Tańczyliśmy przytuleni do siebie. Wdychałam jego cudowny i już dobrze mi znany zapach perfum, które uwielbiałam.Najbardziej dobijał mnie fakt, ze jesteśmy tylko przyjaciółmi... To bolało jak cholera. Musze się z tym pogodzić , a teraz nie martwić się tylko cieszyć się chwilą... 
-Alex..Coś nie tak?- spytał z troską Harry wyrywając mnie z zmyślenia. Pewnie miałam głupią minę albo coś..
-Em... Nie wszystko w porządku.- powiedziałam wysilając się na uśmiech. 
-To dobrze- powiedział znowu się przytulając.
Było cudownie. Czułam jakbyśmy byli sami.. jakby wszyscy wokoło zniknęli...
-Alex... Musze ci coś powiedzieć... Nie mogę...Eh.. nieważne... Nie teraz...- powiedział i przytulił się znowu.
Co to miało znaczyć? Co On chciał mi powiedzieć?!Pewnie znów zapewnić mnie, że jestem przyjaciółką... Zaraz... On chciał mi też coś powiedzieć w szpitalu..ale nie mógł bo nagle wparowali wszyscy. Też zaczął "Nie mogę..." Musze w końcu z nim pogadać.
-Harry .. musimy pogadać..Musisz mi powiedzieć to co nie skończyłeś w szpitalu i teraz. Chodź na g...- zaczęłam.
-Ciii...-położył mi palec na ustach- Nie teraz... Potem ok?- spytał.
-Okey ...- odpowiedziałam niepewnie.
Przez cały czas patrzył mi w oczy. Kołysaliśmy się w rytm muzyki przytuleni. W ciszy zupełnej ciszy.
-Dosyć tego..Chodź!- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę <wyłączyć muzykę albo przyciszyć tak, jakby byli  innej części domu ;D >
Zaprowadziłam go do jego sypialni. Zamknęłam drzwi, żeby było ciszej.
-No proszę... O co chodzi ? Mów.- powiedziałam stanowczym głosem.
-Nic nie ważne...- powiedział Harry siadając na łóżku.
-Gadaj.. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko..- powiedziałam siadając koło niego- W końcu jestem twoją przyjaciółką.- Powiedziałam podnosząc mu głowe tak aby na mnie popatrzył.
-Eh..... No dobrze.... Podoba mi się taka jedna dziewczyna... - powiedział a ja poczułam lekkie ukłucie w sercu...
-No to w czym problem? Jesteś Harry Styles! Każda cie chce...Po prostu jej to powiedz.- powiedziałam wymuszając ciepły uśmiech.
-Em.. a jak ona mnie odrzuci?- spytał.
-To znaczy,że nie jest ciebie warta...- odpowiedziałam patrząc w jego oczy.-Więc się nie łam tylko idź teraz do niej i jej to powiedz..-powiedziałam .
-To nie takie proste jak myślisz...- powiedział.
-To jest prostsze niż ty myślisz- powiedziałam z uśmiechem.- To co ? Która jest tą szczęściarą, która skradła serducho mojemu przyjacielowi? Znam ją?- spytałam.
-Znasz.. I to bardzo dobrze.. Alex...wiesz c...- zaczął.
W tym momencie wszedł Louis.
-Wszędzie was szukaliśmy. Myśleliśmy, że zginęliście- powiedział rozbawiony.
-Dobra to ja już schodzę, bo Nialler się jeszcze obrazi, że to jego urodziny, a ja na nich nie jestem.- powiedziałam z entuzjazmem podchodząc do drzwi.
-Alex....- zawołał mnie Hazz jak wychodziłam.
-Tak?- spytałam odwracając się.
-Dzięki za wszystko.. Za to, że jesteś i mi pomagasz..- powiedział.
-Nie ma za co- powiedziałam z uśmiechem i się do niego przytuliłam.-No chodźmy już bo zaraz list gończy wyślą.- zaśmiałam się.
Zeszliśmy na dół.
-Gdzie nasz jubilat?- spytałam jakiegoś chłopaka.
-Nie wiem ... gdzieś się tu kręcił ze swoją dziewczyną .. jak ona miała Charlotti?- powiedział zastanawiając się.
-Charlotte..- poprawiłam chłopaka. -Oooo Niall i Lols... jak słodko- powiedziałam do Harry'ego wskazując na parkę siedzącą na kanapie objęci.
-Ide usiąść na taras. Idziesz?- spytał Harry.
-Nie dzięki... Ide trochę pogadać ze znajomymi.- skłamałam.
-Ok. To jakby co jestem na tarasie- powiedział i udał się w stronę wyjścia na taras.
Ja natomiast poszłam do sypialni Lou. Nikogo tam nie było i raczej nie będzie dopóki wszyscy goście nie wyjdą. Mogłam tu posiedzieć i pomyśleć ...Pomyśleć o Harrym i o jego zakochaniu  jakiejś lasce... Tak.. jestem zazdrosna... Zazdrosna jak cholera ...  Eh..... Wiedziałam, że tak będzie.. Tylko jak głupia robiłam sobie nadzieje. Wtedy nie wytrzymałam i po moim policzku spłynęła łza, potem kolejna i kolejna... Nagle niespodziewanie drzwi się otworzyły, a w nich stanęli Lou i Val.
-Lexi.. Szukaliśmy cię- powiedział Lou.
-No to znaleźliście..- powiedziałam łamiącym głosem.
-Alex .. Czy ty płakałaś?- spytała Val.
-Nie... to tylko.... Uczulenie na tusz.... - powiedziałam i z moich oczu popłynęły kolejne łzy.
-Lou zostaw nas same...- powiedziała Val.
Louis wyszedł bez słowa, a Val przytuliła się do mnie siadając obok.
-Nie płacz ... Co się stało?- spytała.
-Harry.. - zaczęłam ale nie musiałam kończyć.
-Eh.. no i wszystko rozumiem...- powiedziała Valerie wzdychając.-Ale co on zrobił?- znów spytała.
-No właśnie.. Co zrobił?! Dawał mi cały czas nadzieje a potem mówił, ze jestem tylko przyjaciółką....A teraz tańczył ze mną wolnego...Przytulał się i znowu mi robił nadzieje... A przed chwilą powiedział , że zakochał się w  jakiejś dziewczynie.. Moje życie się posypało- powiedziałam jednym tchem i wybuchłam płaczem.-Co ja sobie wyobrażałam?! Że gwiazda... Harry Styles... On... On będzie ze mną?!- mówiłam przerywając i łapiąc tchu.Val nic nie mówiła...Żadnych głupich tekstów typu: "Będzie dobrze.".."Wszystko się ułoży". Wiedziała, że ich nie cierpię... Po prostu się do mnie przytuliła i powiedziała tylko"Nie był ciebie wart...".
-Moge zostać sama?- spytałam a ona tylko kiwnęła głową i wyszła.
Ja weszłam do łazienki. Wzięłam żyletkę i przejechałam nią po nadgarstku. Tylko jeden raz. Zaraz wypadła mi z ręki a ja usiadłam i zaczęłam płakać. Łzy spływały mi z policzków a z nadgarstka skapywała szkarłatna krew. "Po co ja to zrobiłam?! Dla niego?!A może raczej przez NIEGO?!... Ale... On nie jest wart tego..."- pomyślałam. Owinęłam nadgarstek bandażem i wytarłam łzy. Gdy się ogranełam wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Harry'ego po swoje rzeczy. Upchałam je do torebki i zeszłam na dół.Wyślizgnęłam się z domu niespostrzeżenie i pobiegłam do mojego domu. Weszłam do środka zamknęłam drzwi na zasuwkę i pobiegłam do pokoju. Napisałam SMS-a do Val.
"Przeniosłam się do siebie do domu... Nie chce o tym gadać. Przekaż to Louisowi. Nie mów mu o Harry'm nic zupełnie. Nie chce mu tego tłumaczyć... Niech on mieszka tam u Harry'ego a ja zostaje tutaj i niech nie waży się tu wracać. Kocham was. Alex xx."
Potem rzuciłam się na łóżko, przykryłam kołdrą i włożyłam głowę w poduszkę. Przytuliłam misia, którego dostałam kiedyś od Louisa i usnęłam.
----------------------------
No to tak na urodziny Nialla (troche spóźnione) taaaki długaśny rozdzialik.Chociaż moim zdaniem jest beznadziejny .. ale ja uważam tak wszystkie rozdziały także...;D Co robiłyście w urodziny Nialla? Ja miałam na nadgarstku napisane : 13.09 HAPPY BIRTHSDAY  IRISH BOSS ♥
i wgl non stop o nim gadałam - haha. Długo nie pisałam więc ten rozdział niech będzie moim rozgrzeszeniem xD.
Ciekawi, czy Harry będzie z Alex? Czy Niallowi będzie się układać z Lols? Czy Lou wróci do domu do Alex? Co między nim a Val? To niestety musicie poczekać , ale już pisze następny więc głowy do góry.
Alex xxx.

P.S. A tu macie zdjęcie nowej bohaterki i krótki opis.:


Charlotte Haris- bardzo miła 18-letnia dziewczyna. Uwielbia jeść, grać na gitarze, i bardzo ładne rysuje.
Lubi zespół One Direction. Jest zwariowana i zabawna. Lubi sie wygłupiać. Lub także dobrze wyglądać, co za tym idzie interesuje się modą. Zna Val i Alex z gimnazjum.
Bardzo prosze o komentarze... ♥